12 czerwca 2013

Warsztat Jogi "Tu i Teraz" - szukanie stabilności i wygody w asanach oraz Koncert Gongi i Misy Tybetańskie

Witam

W ubiegłą sobotę odbyło się tak cudowne i wyjątkowe wydarzenie. Wielką stratą byłoby nie podzielenie się nim z Wami, dlatego też postanowiłam opisać moje wrażenia z pewnego koncertu oraz warsztatów jogi.

"Tu i Teraz" - szukanie stabilności i wygody w asanach. Siła płynąca z oddechu -Pranayama 
oraz 
Koncertu - Gongi i Misy Tybetańskie.

Zacznę od początku, czyli godzinnego koncertu -  masażu gongami i misami tybetańskimi.
 Koncertował i masował dźwiękiem Leszek Angulski - instruktor masażu dźwiękiem przy pomocy mis dźwiękowych.
Zanim zaczęliśmy, Leszek wyjaśnił jak działają misy i gongi i czego możemy się spodziewać w trakcie koncertu. Każdy z obecnych ułożył się wygodnie na kocach nogami w kierunku gongów, gdyż stopami - jak wyjaśnił prowadzący - najlepiej "wpływa energia". Następnie Leszek wprowadził nas w  pewnego rodzaju stan "wycofania zmysłów" poprzez technikę oddechową.          U mnie wywołało to efekt całkowitego odcięcia się od bodźców zewnętrznych oraz było subtelnym wprowadzeniem w stan relaksu. Już pierwsze dźwięki były piękne i zupełnie wyciszyły żyjące w tak wielkim pośpiechu ludzkie ciało. Dało się poczuć wibracje przebiegające od stóp do czubka głowy. Delikatne mrowienie i "masowanie" dźwiękiem. Z czasem pewne miejsca na moim ciele zaczęły pulsować ( szczególnie to, które są uwrażliwione np. niegdyś złamany - duży palec u nogi). Zauważyłam również, choć nie jako jedyna, że dźwięk mocniej dotykał prawej strony ciała.
Całkiem niesamowity okazał się moment, w którym zrobiło mi się strasznie zimno i miałam potrzebę przykrycia ciała kocem, ale nie mogłam.Mój umysł zupełnie mi na to nie pozwolił, chcąc nadal leżeć i otulać się dźwiękiem chce nadal leżeć, nadal otulać się dźwiękiem. Kiedy koncert dobiegł końca i Leszek zapytał co czujemy, nie byłam w stanie "zejść na ziemię".
Fantastyczne przeżycie !
 Dziękuję Leszku za najpiękniejszy dźwięk na świecie.

Leszek Angulski - Źródło : www.nadigong.com i własne

Druga część to warsztaty prowadzone przez:

Beatę Dumarę - Urban - Nauczycielkę Jogi metodą B.K.S Iyengara - Introductory I 
oraz 
Agnieszkę Kajdę - Nauczycielkę Jogi w nurcie Vinyasa Krama.

Dziewczyny ja Was po prostu uwielbiam za to co robicie i jak to robicie !

Warsztat rozpoczęła Beata, bardzo intensywnymi Vinyasami, które doskonale rozgrzały całe ciało. Następnie przeszliśmy to dopracowywanie pozycji - Urdhva Mukha Svanasana                          (pies z głową w górę).
Pies z głową w górę to pozycja doskonale rozciągająca kręgosłup oraz wzmacniająco barki i ramiona. Sesja oparta była na wygięciach, które nie tylko intensywnie otwierają okolice mostka, ale także wzmacniają kręgosłup i mięśnie brzucha. Myślę, że po tek dobrym przygotowaniu udało nam się osiągnąć dość moce otwarcie oraz wykonać pozycje prawidłowo. Kolejną asaną była Bhujangasana II (pozycja sfinksa). Beata  kładła duży nacisk na rozciąganie przodu i tyłu ud, żeby dobrze przygotować nas do pozycji Urdhva Dhanurasana (zwanej potocznie mostkiem). Pozycja ta wydłuża kręgosłup, wzmacnia ramiona, nadgarstki, brzuch i nogi, otwiera klatkę piersiową, wzmacnia płuca, rozluźnia biodra, uelastycznia stawy oraz poprawia akcję i pracę serca. Jednym słowem przynosi szereg korzyści dla ciała i umysłu. Ja osobiście poprzez problem z odcinkiem lędźwiowym kręgosłupa nie przepadałam za wygięciami, jednak wystarczyło poszukanie odpowiedniego ustawienia ciała i  wygody w pozycji i teraz mostek jest dla mnie bardzo przyjemną asaną. Na zakończenie sesji Beata zrobiła pozycje odwrócone min. Adho Mukha Vrksasana ( stanie na rękach) oraz przejście ze stania na rękach do mostka, Salamba Sirsasana (stanie na głowie) oraz jego wariant, czyli przejście ze stania na głowie do mostka. Dzięki drabinkom i oczywiście silnym ramionom Agi i Beaty wchodzenie i wychodzenie z pozycji było łatwiejsze :)


Uzupełnieniem sesji Beaty, zaraz po przepysznym poczęstunku autorstwa Agi - tarty kokosowej, bananowej i ciasteczkach owsianych (już na samą myśl robię się głodna), sesję wyciszającą umysł i ciał przeprowadziła właśnie Agnieszka. Niespodzianką była krótka vinyasa wykonywana  z opaską na oczach w ten sposób mogliśmy lepiej poczuć własne ciało i ćwiczyć koncentrując się tylko na sobie. Powiem szczerze, że było to trudne, przed wszystkim jeśli chodzi o poczucie równowagi i orientacji, ale na pewno pokazało nam jak ważne jest żeby skupiać sie na sobie podczas ćwiczeń i słuchać swojego ciała. Na zakończenie Bhramari Pranajama wprowadziła nas w stan głębokiego relaksu i skupienia. Mnie również lekko pobudziła. Jest to jedna z moich ulubionych asan.
Warsztat był prowadzony dość intensywnie, w pełni profesjonalnie.  Ja jako typowy perfekcjonista - wszystko idealnie i od linijk, którego trudno jest zadowolić,  nie miałam się do czego przyczepić. Wszystko, każda sekunda warsztatów była rewelacyjna i spełniająca wszelkie moje oczekiwania. Ciepło i pozytywna energia bijąca od Agi i Beaty nastraja bardzo pozytynie i daje niezły zastrzyk optymizmu. Jeśli dopiero zaczynacie lub zastanawiacie sie czy zacząć praktykować jogę, Aga i Beata to najodpowiedniesze nauczycielki jogi, z którymi warto rozpocząć tę przygodę. Jeśli natomiast już praktykujecie i chce się nadal rozwijać również warto trafić pod ich skrzydła.  
 
Serdecznie polecam i zapraszam do Jaworzna - Hotel Pańska Góra - 
http://www.mmspa.pl/joga
oraz
do Olkusza - Cenrum Jogi i Fitnessu - 
http://www.joga.olkusz.pl/

2 komentarze:

  1. Takie warsztaty jogowe to fajna sprawa ale jakoś tych mis i gongów nie widzę ale to pewnie kwestia w przyzwyczajenia i obycia z tym :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja tez miałam mieszane uczucia co do gongow, ale miło się zaskoczyłam:) A joga to moja pasja,więc co tu dużo mówić:)

    OdpowiedzUsuń